piątek, 10 maja 2013

Kartka piąta

Usłyszałam głos człowieka.
Był chłodny, a zarazem tak gorący.
Tak łagodny i melodyjny, a jednocześnie gorzki i ochrypły.
Przyspieszał bicie serca , a w tym samym czasie przeszywał strachem.

Usłyszałam go we śnie.
Mówił, że zawsze będzie mnie kochać.
Nie pamiętam już o czym śniłam i ile to trwało.
Pamiętam tylko ten przejmujący głos i słowa..

Nie wiem skąd dobiegał.
Być może był słyszalny jedynie dla mnie.
Być może tak naprawdę nie istniał.
Ale w głębi serca słyszałam go.
Przepiękny, ledwo słyszalny szept.

 Drogi pamiętniku!


data nieznana

            Obudziłam się, czując pustynie w gardle. Rozejrzałam się wokoło, by napić się wody. Zobaczyłam płaczącą mamę, która obscenicznie spoglądała w moją twarz. Ruszyłam kącikami ust, a nawet poruszałam ręką. Dlaczego ona nadal płacze? Przecież ja się uśmiecham. Do pomieszczenia wszedł tata, wysoki i postawny mężczyzna w garniturze. Usiadł po drugiej stronie łóżka i zatopił głowę w złożonych dłoniach.
-Jak mogliśmy do tego doprowadzić?! – krzyczał tata, a ja śledziłam sytuację. –Jest ponad miesiąc po wypadku, a ona nadal jest w śpiączce, mój jedyny skarb – dodał i łza spłynęła po jego szorstkim policzku, pachnącym dobrymi, męskimi kosmetykami.
Spojrzałam na kalendarz, przywieszony na mahoniowych drzwiach.
- SZESNASTY SIERPNIA?! – krzyknęłam, ale głos nie wydobył się z mojego gardła.
Mama pogłaskała mnie po włosach i dotknęła mojego policzka.
-Kochanie, musimy iść – odparł tata, na co mama zareagowała kiwnięciem głowy. Pocałowała mnie w czoło i do ucha szepnęła mi, że mnie kocha.
-Nie zostawiajcie mnie tu! Przecież ja nie śpię – krzyczałam, gdy zobaczyłam, że odchodzą. Czułam się jak w jakiejś śmierci klinicznej, czy coś.
Gdzie ja właściwie jestem? To nie wygląda jak szpital w Jastrzębiu. Moje rozmyślania przerwała pielęgniarka, która przyszła zrobić mi zastrzyk. Gdy tylko zobaczyłam igłę, momentalnie zasnęłam..

data nieznana

Po raz kolejny się obudziłam, po raz kolejny nie wiedziałam, czy naprawdę żyję, jaką mamy datę i gdzie ja u licha jestem.
Leżałam bez ruchu, aż zobaczyłam, że na łóżku obok spoczywa jakaś dziewczyna.
-Cześć – powiedziałam z ledwością, na co ona szybko ruszyła głową. – Ty mnie słyszysz? – wydusiłam chrapliwym głosem, ale ona odwróciła głowę.
-Co ci się stało? – zapytała rudowłosa dziewczyna. Była blada jak ściana, ale intensywnie zielone oczy odpychały troszkę ten anemiczny wygląd.
-Słyszysz mnie! – krzyknęłam i dopiero się zorientowałam, że ja sama słyszę swój dźwięk. –Chyba miałam wypadek – dodałam i przetarłam ręką twarz. Poczułam spore wybrzuszenie na moim policzku na co zareagowałam bardzo nerwowo.
Niczym się zorientowałam, otworzyły się drzwi. Gdy tylko do moich uszu doszło słodkie nucenie piosenki ‘’Unchained melody’’ od razu wiedziałam, że to mama. W lewej ręce trzymała reklamówkę z zakupami, a w prawej zawieszoną miała torebkę w kolorze karmelowym.
-Kochanie! – krzyknęła, podbiegając do mnie. Zaczęła mnie całować i od razu popłynęły jej łzy. Do szpitalowego pokoju szybko wtargnęła pielęgniarka, a za nią starszy lekarz pod wąsem.
-Nareszcie się obudziłaś – powiedział siwy mężczyzna, któremu na twarzy malowały się zmarszczki tułaczki życia i zmęczenia.
Spojrzałam w stronę mahoniowych drzwi, dwudziesty piąty sierpnia! Przespałam całe wakacje, to niemożliwe. Jednak męczyło mnie co innego. Co u licha znajduje się na mojej twarzy i.. czy ta sytuacja w szpitalu tylko mi się śniła? Taki świadomy sen? Chyba nikt mi nigdy nie odpowie na to pytanie.
-Dzień dobry – odparłam, zagryzając wargi. Spojrzałam na tych wszystkich ludzi, którzy obscenicznie spoglądali na moją twarz. Zmieszałam się trochę tym faktem.
-Troszkę się zmieniłaś.. – zaczął doktor, ale mama szybko mu przerwała.
-Ja to zrobię – powiedziała cicho, poprawiając kosmyk kręconych włosów za ucho. Lekarz zareagował kiwnięciem głowy i spojrzał w moją stronę, wychodząc wraz z pielęgniarką.
-O co chodzi? – krzyknęłam. –Wszyscy o czymś rozmawiacie, a ja nic nie wiem – dodałam, spoglądając w stronę rudowłosej szpitalnej sąsiadki, która także spoglądała na mnie.
-Justynko – zaczęła mama, mierzwiąc staranne ułożenie koka. –Zapadłaś w śpiączkę.
-Tyle to już się zorientowałam, niestety widzę kalendarz – odparłam z nadzwyczajnym spokojem.
-Ale to nie wszystko, co zostało ci po tamtym incydencie – rzekła, wręczając mi nieduże lusterko.
Zobaczyłam niewielki, różowy plaster opatrunkowy, na co zareagowałam dosyć gwałtownym wzrokiem w kierunku mamy. Odkleiłam go i w ułamku sekundy spadło mi ciśnienie. Moim oczom ukazała się spora, gruba blizna.
-Podczas wypadku szkło z szyby przecięło ci policzek – powiedziała mama, spoglądając w okno. –Gdybym tylko mogła, wzięłabym ją na swoją twarz. Wiem, że będzie ci ciężko – dodała i szybko przetarła łzę.
-Nic się z nią nie da zrobić? – zapytałam, płacząc.
-Jest za świeża, dopiero po jakimś czasie. Dzwoniłam już do wszystkich znajomych lekarzy – odpowiedziała, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Czułam się jak w jakiejś ukrytej kamerze, czy kiepskim śnie.

_______________________

Informuję za pomocą gadu-gadu: 45151183
Zachęcam do dodania blogu do obserwowanych. 


21 komentarzy:

  1. Pierwsza :D
    Dziewczyna da sobie radę, bliznę można usunąć a ona niech się cieszy, że wybudziła się ze śpiączki.
    Ja też od razu pomyślałam o Ani z "tap madl" :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech się cieszy, że wybudziła się ze śpiączki ;) a z blizną sobie poradzi, w końcu po pewnym czasie będzie mogła ją usunąć :)
    Pozdrawiam A. ;*
    Ps jeżeli jesteś zainteresowana to jest nowy rozdział na http://podejmujac-ryzyko.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://podejmujac-ryzyko.blogspot.com/
      zapraszam na piąty rozdział ;)

      Usuń
  3. Dobrze, że w końcu się obudziła ze śpiączki. Straciła dużo czasu, ma szpecącą bliznę, ale to jest nic przy tym, że dostała jak gdyby nowe życie. Blizne za jakiś czas będzie można usunąć, a teraz pozostaje się cieszyć z życia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uff dobrze,że przeżyła,a bliznę da sie usunąć:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale mam zaległości .! Matko z ojcem .! Dobrze , że Justynka się nam wybudziła , straciła kopę czasu ... Blizne niedługo usunie , o ile nie wymyślisz jakichś komplikacji .! Czekam , aż do akcji wkroczy Popiwczak .. ;D A i bym zapomniała , przecudowny wstęp .
    PS. Założyłam specjalnie na konkurs gmaila .! A i tak nie wygrałam . XD / Sakurka .

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajne. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny wstęp, masz talent, nie zmarnuj go

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne są te opowiadania! Masz na prawde ogromny talent. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak już ktoś wyżej wspomniał, przecudowny wstęp. Dobrze, że się obudziła, ale nie ukrywam, że tak przeczuwałam. Czekam na szóstkę ;> Aaa i konkurs był cudowny.... :D Pytania nie były takie ciężkie jak straszyłaś!

    OdpowiedzUsuń
  10. wzruszająca opowieść

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudny wstęp masz talent do pisania opowieść wzrusza i jest pełna wrarrzeń ja bym tak nie umiała napisac takich opowieśći ;)talent u cb nie jest mały i go rozwijaj bo bardzo jesteś utalentowana ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Taaa opowieść jest taka bardzo wciągająca.Opowiada doskonale o życiowych zdarzeniach . TO jest niesamowite ile jedna osoba może mieć zdolności , naprawdę wykonałaś kawał dobrej roboty t o co przeczytałam było warte tego czasu ,który poświęciłam. Masz niebywały talent pisz dalej bo to co piszesz naprawdę pomaga wielu osobą żyć i cieszyć się życiem <3 <3 <3 / Dave

    OdpowiedzUsuń
  13. Super !! wciągające i fantastyczne ;) będę czytałam następne rozdziały xd początek był wciągający, ale niektóre rozdziały są trochę za długie i źle się czyta, nie wiem jak innym :P ten wypadek był szokujący, nie spodziewałam się tego oraz tej blizny.. teraz jak pójdzie do szkoły to jestem ciekawa reakcji tej blondyny ;D czekam na ciąg dalszy ;***

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiesz, że uwielbiam twój styl pisania, twoją wyobraźnie ! <3 Kolejny cudowny rozdział :) Ciekawe jak to jest być w śpiączce...czy naprawdę się wszystko słyszy? Oczywiście nie chcę tego sprawdzać :P Kto mówił, że zawszy będzie ją kochał... :)/Kari

    OdpowiedzUsuń
  15. Cholera, zamurowało mnie. Nigdy bym nie pomyślała, że dla naszej bohaterki ten wypadek skończy się tak tragicznie. Samą blizną to ja osobiście bym się nie przejmowała, da się temu zaradzić. Ale śpiączka? Brak wakacji? Ten strach o życie dziecka, biorąc pod uwagę perspektywę rodzica? Nie, nie wytrzymałabym psychicznie. Ale i tak dobrze, że dziewczyna jest wśród żywych. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurcze, dawno mnie tu nie było ;< przepraszam! Nadrobiłam zaległości :)

    Kurde... poryczałam się przez Ciebie! Jeszcze smutna muzyka, która akurat leciała w moich słuchawkach i mazgajstwo gotowe. Mimo niezbyt wesołych wydarzeń rozdział uważam za genialny!
    Nie wiem, jak poczułabym się na miejscu Ali... blizna zostanie na całe życie, ale... przynajmniej żyje :) a to jest najważniejsze ;)

    Pozdrawiam cieplutko ;*
    naranja-vb.blogspot.com

    PS. Zapraszam do siebie na nowy rozdział...w zasadzie to dwa, ale wcześniej nie miałam okazji, żeby kogokolwiek o nim poinformować. Jak znajdziesz czas, to zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. świetny rozdział, chyba nie mam na niego słów. doskonale napisany, trzymający w napięciu. kwintesencja bloga. poważnie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapraszam cię na moje nowe opowiadanie "Obiecywałeś..." znajdziesz je na stronie
    http://pamietnikzgwalconej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń